Kolejne trzy rozszerzenia World of Warcraft: nowy, epicki początek.

Kolejne trzy rozszerzenia do World of Warcraft to śmiały projekt Blizzarda. Opowiedzą trzyczęściową historię i, sądząc po zwiastunie The War Within, skupią się na rozwoju postaci i emocjonalnym opowiadaniu historii, a nie na wielkich facetach w zbroi, nazywających cię żałosnym śmiertelnikiem, ujawniając jednocześnie kolejny krok w ich makiawelicznym planie . Dodatkowo w grze wkrótce pojawią się – być może po raz pierwszy – prawdziwe przerywniki filmowe, a Blizzard rzucił nam przedsmak.

Nowa era dla WoW-a

Dla kontekstu: technicznie rzecz biorąc, nie jest to filmik z samego rozszerzenia, ale filmik z przedaktualizacji dodatku zatytułowanej „The Dark Heart”, która pojawi się w przyszłym tygodniu. Stworzy to precedens w dalszym opowiadaniu historii w grach. Patrząc na nią, nie mogłem powstrzymać się od myśli: Wow, w końcu rozmawiają jak ludzie.

Mówiąc szczerze, grałem w WoW z przerwami od oryginału, ale nigdy nie byłem wielkim miłośnikiem historii. Moje zrozumienie budowania świata w tej powieści pozostało dość powierzchowne, po części dlatego, że większość z nich została zdegradowana do powieści, mediów drugorzędnych i tekstów o poszukiwaniach. Zawsze jednak fascynował mnie sposób, w jaki WoW próbował opowiedzieć swoją historię w grze przez ostatnie dwie dekady.

Odnowa narracji

Jak wspomniałem, gdy Ion Hazzikostas ogłosił plany zespołu dotyczące połączenia rozproszonej narracji, historia Dragonflight nie była wstrząsająca ani wyjątkowa, ale był to krok we właściwym kierunku – zwłaszcza w porównaniu z absurdami Shadowlands. Nie płakałem z tego powodu tak, jak przy epickiej, wielododatkowej narracji FF14, ale niektóre momenty naprawdę zapadły mi w pamięć. Na przykład rozmowa Emberthala z Ebissianem w Zapomnianych Rubieżach.

Nie mogło też zabraknąć niepowodzeń. O ile epilog po napadzie na Amidrassil bardzo mi się podobał, o tyle poprzedzająca go scenka przerywnikowa (którą większość graczy uznała za „koniec Dragonflight”) nie zadziałała. To przykład najgorszych nawyków narracyjnych WoW-a na wielką skalę: obsesja na punkcie powolnego, dramatycznego i imponującego czytania, które próbuje nadać fabule wagę i znaczenie – prowadząc do dialogu, który wydaje się wymuszony, mozolny i mocny.

Przerywniki filmowe Dragonflight, które najbardziej mi się podobały, przełamały ten trend. Tak naprawdę, jeden z najbardziej emocjonujących momentów ma miejsce podczas zadania po Amirdrassill, podczas którego Tyrande podbiega do Malfuriona i całuje go. Znam tylko zarys ich historii, ale od razu lepiej zrozumiałam wagę ich związku. Pomyślałem, że to fajne, że ta wyniosła przywódczyni frakcji natychmiast zrzuciła stoicką maskę i wróciła do bycia ukochaną z liceum, kiedy wróciła jej sympatia – był to podstawowy przykład starej mantry pisania „pokaż, nie mów”, ale… czasami proste rzeczy działają.

Źródło: www.bing.com