Jestem tysiąc stóp nad Zakazanym Zasięgiem, a żywiołowy wiatr targa moimi smoczymi skrzydłami. Latałem w World of Warcraft (otwiera się w nowej karcie) wiele razy wcześniej, ale trudno to nazwać lataniem w porównaniu z rasową zdolnością Dracthyra Soar, która jest jak dziecięca wersja pełnego systemu smoczej jazdy, który będzie dostępny po uruchomieniu rozszerzenia. Jest wyczuwalne poczucie pędu i oporu wiatru, a ja nie mogę po prostu unosić się w powietrzu w nieskończoność. Widząc, że jestem już prawie nad celem mojej następnej misji na minimapie, ostro nurkuję w kierunku zimnej ziemi. Chcę czegoś spróbować.
Chwilę przed tym, jak spotkałem linię horyzontu i zrobiłem smaczne purée z gadów, naciskam przycisk, aby wyrwać się z animacji lotu szybującego i natychmiast rozwalam klucz mojej nowej umiejętności Głębokiego Oddechu, wciąż w powietrzu. Nie tracąc ani chwili, ponownie rozkładam skrzydła i wykonuję ognisty bieg, który niszczy nieszczęsnych wrogów, którzy nawet nie zauważyli, że nadchodzę.
„Co się stało??” Podniecona pytam mojego psa śpiącego kilka stóp dalej, który nie zna odpowiedzi i nie obchodzi go to.
Autostrada do strefy zagrożenia
W tym momencie naprawdę musiałem się sprawdzić: Czekaj, to jest Świat Warcrafta? Ten całkowicie szalony powietrzny manewr, który właśnie wykonałem, miał miejsce w praktycznie starożytnej grze MMO, w którą zacząłem grać 18 lat temu, kiedy szczytem przygody było obserwowanie, jak moja ludzka postać automatycznie atakuje wilki kijem? Mam mieszane uczucia co do filozofii powrotu do podstaw WoW: Dragonflight (otwiera się w nowej karcie). Ale muszę oddać to Blizzardowi moim wielkim, łuskowatym pazurem: takie rzeczy sprawiają, że Azeroth znów wydaje się nowe.
Warcraft, od swoich najskromniejszych początków, był bulgoczącą mieszanką przesadnych tropów z epickiego fantasy, steampunka, komiksów i heavy metalu. Tak więc pomysł, by po prostu pozwolić ci być ziejącym ogniem smokiem, który może latać nad okolicą i grillować wrogów, jest absolutnie naturalny. To prawie kulminacja tego, czym powinna być idealna gra Warcraft: jest zabawna, błyskotliwa, przesadna i trochę głupia. Nie mam tego dość.
Kryzys osobowości
Oczywiście wiedza i tematyka stojąca za Dracthyrem są nieco bardziej zagmatwane. Od wieków w tradycji Warcrafta istnieje pięć „smoczych stad”, z których każdy ma swój własny kolor, moce i kosmologiczne obowiązki. Czerwone stado smoków to obrońcy życia, Brązowe stado to strażnicy czasu i tak dalej. Z drugiej strony Dracthyrowie zostali stworzeni przy użyciu mocy wszystkich pięciu stad, więc podklasa uzdrawiająca Ochrona wykorzystuje zarówno moce natury Zielonego stada do leczenia ran, jak i wypaczanie czasu Brązowego lotu, aby dosłownie cofnąć cię do tyłu zanim zostałeś uderzony siekierą w głowę. Wszystkie te moce są zdecydowanie fajne, ale to trochę dziwne, że nie możesz wybrać swojego ulubionego koloru smoka i w pełni oddać się tej fantazji. Rozumiem, że stworzenie i wyważenie pięciu różnych podklas byłoby bezprecedensowym wyzwaniem rozwojowym, ale trudno nie postrzegać tego jako straconej szansy.
Mechaniczne elementy, które jednoczą wszystkie Dracthyry (otwiera się w nowej karcie) zdecydowanie jednak nadrobić. Wraz z rozszerzeniem Legion z 2016 roku, ostatnim razem, gdy dostaliśmy nową klasę, Blizzard zaczął łamać tradycyjne zasady dotyczące tego, co postać WoW może zrobić z wysoce mobilnym Łowcą Demonów. A Evoker (klasa, do której należą wszystkie Dracthyry, więc generalnie będę używał słowa „Dracthyr” w odniesieniu zarówno do rasy, jak i klasy) przesuwa te granice jeszcze dalej. Mają wiele opcji poruszania się, od ograniczonego unoszenia się, które pozwala im używać wszystkich pozostałych zaklęć podczas ruchu, po możliwość złapania nieuważnego przyjaciela z ognia i przeniesienia go w bezpieczne miejsce.
Otrzymują również kilka umiejętności, które można naładować, zadając więcej obrażeń lub lecząc, w zależności od tego, jak długo przytrzymasz przycisk. To gra MMO, która pojawiła się, gdy Everquest 1 był jeszcze królem, działająca na jakimś starym kodzie, który poważnie ogranicza responsywną i dotykową walkę. Samo uruchomienie 40-osobowego rajdu w 2004 roku było dziełem technicznej magii i nawet dzisiaj WoW jest zbudowany na dziedzictwie poświęceń, które musiał ponieść, aby to umożliwić. Aktualizacje zaplecza w ciągu prawie dwóch dekad od tego czasu mogą posunąć się tylko do tego stopnia, aby rozwiązać ten problem. Więc kiedy projektanci klas naprawdę mogą sprawić, że poczuję się, jakbym grał w o wiele szybszą grę akcji niż WoW naprawdę pod maską, wyłącznie za pomocą sprytnego projektowania umiejętności, przechodzi długą drogę.
Mam nadzieję, że umrę, zanim się zestarzeję
Ponieważ moje konto WoW stało się wystarczająco stare, aby głosować w większości krajów od tego roku, łatwo byłoby odnieść wrażenie, że koniec jest w zasięgu wzroku. Ale bieganie po lochach i walka ze światowymi bossami z moją twardą smoczycą sprawiło, że poczułem coś przeciwnego. W pewnym momencie my i Blizzard będziemy musieli odejść od WoW. Ale może to nie potrwać długo, jeśli nadal będą odrzucać konwencje i eksperymentować z tym, czym może być ta gra, a nie tylko remiksować to, co było.
Miesiąc miodowy z nową łatką czy rozszerzeniem zawsze jest trudny do wyciągnięcia wniosków. Może z czasem szybowanie na smoczych skrzydłach i plucie płomieniami na polu bitwy stanie się po prostu kolejną sekwencją naciśnięć klawiszy, które zapamiętuję, aby jak najszybciej przejść przez lochy. Ale teraz? WoW wydaje się być zupełnie inną grą, kiedy kieruję swoim wewnętrznym Smaugiem i mam zamiar cieszyć się nim tak długo, jak to możliwe.
Źródło : http://www.bing.com/news/apiclick.aspx?ref=FexRss&aid=&tid=638521761dcd4121bcd2e9ae0d8fc70e&url=https%3A%2F%2Fwww.pcgamer.com%2Fdracthyr-make-world-of-warcraft-feel-like-a-different-game%2F&c=15413574985353772575&mkt=fr-fr