Po dziesięcioleciach cierpliwego wyjaśniania starszym krewnym: „Nie, Zelda jest księżniczką”, rok 2024 będzie rokiem, w którym babcia wreszcie ma rację. The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom odważa się na to, czego nie odważyła się żadna inna główna część serii, powierzając dowodzenie tytułowej księżniczce. Co za szok! Co za śmiałość! Nie ma nic podobnego do tego, czego my, fani Zeldy, chcieliśmy od lat. Ahem.
Kolej Zeldy na bohatera
Ujawnienie „Zelda jest bohaterką” było zaskakujące tylko ze względu na to, jak długo trwało. Oprócz oczywistego zamieszania wokół głównego bohatera, serial potrzebował monarchy Hylian do odegrania wiodącej roli. Błyszczy jako Szejk w Ocarina of Time, zajmuje coraz więcej miejsca w Spirit Tracks pomimo tego, że przygoda nadal należy do Linka, a Breath of the Wild i Tears of the Kingdom naprawdę wykorzystują magiczne sprzeczki. Jeśli nas zapytasz, brzmi to trochę jak rola głównego bohatera.
Mamy nadzieję, że Echoes of Wisdom będzie pierwszą z wielu gier z Zeldą na czele (mogą współistnieć ze standardowymi projektami opartymi na Link, ale nie możemy powstrzymać się od zastanowienia się, czy Nintendo planuje to wypchnąć) zmienić dalej. Jeśli seria Zelda może pomieścić nowych bohaterów, po co zatrzymywać się na dwóch? Zwłaszcza, gdy trzeci posiadacz Triforce jest tuż obok.
Szansa dla Ganondorfa?
Mowa oczywiście o Ganondorfie, Królu Demonów / Czarnym Panu / Nikczemnym Człowieku z Pustyni / Mrocznym Uwodzicielu (tylko niektóre z tych tytułów są kanoniczne).
O ile Zelda była zaangażowana w ten biznes, to samo robił stary „Dorfy”. Od dawna posiada Triforce Mądrości i Link Triforce of Courage, podczas gdy mężczyzna dotknięty chorobą Démise ma Triforce of Power. Te rzeczy występują po trzy, więc logiczne jest, że projekt kierowany przez Ganona może ujrzeć światło dzienne w pewnym momencie w przyszłości. Czyż nie?
Być może. Ganondorfem można grać w Hyrule Warriors i stanowi on ostoję wojowników Smasha od czasów Melee, ale trudno sobie wyobrazić grę, w której największym złem jest główny bohater. Ogólnie rzecz biorąc, Nintendo unika gier, w których grasz jako zły facet – chyba że uważasz Olimara za ostatecznego antagonistę serii Pikmin (całkowicie tak). Mogą być grywalni, jak Ganondorf w Smash czy King Boo w Mario Kart, ale wielka rodzina N nigdy nie zaryzykowałaby wystawienia kogoś tak skorumpowanego moralnie.
Wyobraź sobie potencjał gier
A jaki byłby to potencjał w grach! Wszechpotężne, niemal niezniszczalne podejście, które widzieliśmy w Hyrule Warriors, jest w porządku, ale możemy sobie wyobrazić, że stanie się nudne po 20-30 godzinach i tak naprawdę nie pasuje do stylu gier przygodowych z napadami – oczekiwanego nagłówka serii.
Co by było, gdybyśmy zamiast tego mieli klasyczną konfigurację Metroida, w której wszechpotężny Król Demonów padł ofiarą jakiegoś cholernego Bohatera Czasu tylko po to, by odrodzić się bez swoich mocy? Nagle mamy do czego dążyć. Wielki zły Gerudo ma misję zemsty, prawdziwe cele i cel końcowy, który nie jest tak niepodobny do Nintendo jak „Powodowanie końca świata: 75 XP”.
A co powiesz na coś z odrobiną strategii czasu rzeczywistego? Echoes of Wisdom ma przenieść magię przywoływania potworów na pierwszy plan mechaniki Zeldy i czyż nie to zasadniczo reprezentuje Król Demonów? Jasne, używa miecza tylko wtedy, gdy w końcu walczy z Linkiem pod koniec każdej gry, ale co robił przez te 40 godzin wcześniej, poza uważnym monitorowaniem swoich mocnych stron (najwyraźniej z wyjątkiem brzuszków i podciągnięć)?
Źródło: www.nintendolife.com