Recenzja Tinykina – Little Big Fun


Tinykin inteligentnie łączy platformówkę i rozwiązywanie zagadek z zarządzaniem minionami z serii Pikmin firmy Nintendo. Gracze kontrolują astronautę wielkości pcheł, który podróżuje ze swojego domu planety na Ziemię, aby prześledzić prawdziwe pochodzenie ludzkości. Podróż odkrywcy prowadzi go do zwykłego domu zamieszkanego przez czujące owady czczące tajemnicze bóstwo. Aby wrócić do domu, astronauta musi złożyć rakietę, zbierając zwykłe przedmioty gospodarstwa domowego z pomocą małych, uroczych kosmitów zwanych Tinykin. Jako fana doświadczeń „małego człowieka w wielkim świecie”, założenie i świat Tinykina wciągnęły mnie, a jego rozgrywka zadowalała mnie aż do jej zakończenia.

Najlepszym, choć być może uproszczonym, sposobem opisania rozgrywki Tinykina byłoby „Pikmin jako platformówka”. Każdy pokój w domu oferuje duże, elegancko rozplanowane place zabaw, na których gracze pokonują wyzwania platformowe i rozwiązują łamigłówki środowiskowe przy użyciu różnych rodzajów Tinykin. Należą do nich różowe odmiany, które przenoszą przedmioty, czerwone wersje, które eksplodują po uderzeniu po rzuceniu, oraz zielone Tinykiny, które układają się pionowo, tworząc żywą drabinę. Podoba mi się, w jaki sposób gra przedstawia każdego Tinykina jeden etap na raz, pozwalając mi spędzić cały poziom na przyzwyczajaniu się do ich unikalnych talentów przed wprowadzeniem kolejnego.

Dobrze wykonane łamigłówki stają się lepsze (i bardziej zaangażowane), gdy rekrutujesz coraz więcej Tinykinów do swoich szeregów. Niektóre przeszkody mogą być tak proste, jak zniesienie zbyt dużego urządzenia ze swojej ścieżki. Inne zadania stają się polowaniami na padlinożerców, zmuszając cię do znalezienia kreatywnych sposobów przemierzania świata w celu zlokalizowania i odzyskania rozproszonych przedmiotów. Rozwiązania wydają się być stosunkowo proste, bez względu na to, jaką formę przybiera łamigłówka; Tinykin nigdy nie zmusza cię do łamania sobie głowy, przynajmniej nie na długo. Uważam, że ten poziom wyzwania jest relaksujący, ale wystarczająco angażujący, aby nie stać się przyziemnym lub nadmiernie uproszczonym. Rozwiązywanie łamigłówek Tinykina ma przyjemny przebieg, który sprawia, że ​​wrażenia się poruszają, dzięki czemu przebicie się przez nie jest dziecinnie proste.

Sterowanie Tinykinem jest proste i intuicyjne, wymaga niewiele więcej niż celowanie i rzucanie nimi w wyznaczone cele. Uwielbiam też to, że Tinykin może wykonywać zadania samodzielnie, co pozwala mi na wielozadaniowość. Wspaniale jest pozwolić tuzinowi pomocników pracować nad dźwiganiem obiektów do ich miejsc docelowych, podczas gdy ja z radością zbieram rozproszony pyłek (używany do ulepszania umiejętności najechania), znajdowanie brakujących liter do błędu pocztowego i wykonywanie zadań pobocznych.

Tinykin to kolekcjonerka, jak dawne platformówki 3D. Gromadzenie przedmiotów i odnajdywanie sekretów jest satysfakcjonujące, ponieważ każdy zakamarek zwykle kryje jakieś odkrycie. Czasami są to wiązki pyłku; innym razem jest to brakujący element potrzebny do wykonania zadania pobocznego, takiego jak ponowne połączenie zdjęcia z jego ramką. Świat jest kolorową, przewymiarowaną dżunglą i jestem pod wrażeniem tego, jak każdy pokój wydaje się mieszkać w mieszkaniu, a jednocześnie ma jasne ścieżki, które wydają się organicznie ułożone.

Największą frajdę sprawiało mi swobodne odkrywanie i używanie mojej Tinykinowskiej armii do majstrowania przy tym, co leżało przede mną, na przykład wpychaniu wystających książek lub otwieraniu drzwi pralki. Skakanie po kuchni, przedpokoju lub łazience jest rozkoszą z tej małej perspektywy, a platformowanie jest wyjątkowo ciasne. Jeżdżenie kostkami mydła przez tyrolki w celu szybszego poruszania się sprawia, że ​​jest jeszcze lepiej, a znajdowanie skrótów, takich jak liny wspinaczkowe, przyspiesza cofanie się. Żałuję tylko, że nie ma mapy, ponieważ ruchliwe otoczenie sprawia, że ​​osoby dające zadania czują się jak igły w stogu siana, gdy nadejdzie czas, aby oddać pracę.

Tinykin czuje się pocieszająco w staromodnym sensie. Jego wyzwania nigdy nie stają się zawiłe, a jego konstrukcja nie wymyśla na nowo koła, i to jest w porządku. Tinykin wyjątkowo dobrze realizuje swoją garść pomysłów, dzięki czemu jest to całkowicie przyjemna i wyluzowana podróż, która wymaga tylko sześciu do ośmiu godzin twojego czasu. Nie pozwól, aby ta urocza przygoda wślizgnęła się pod twój radar.



Źródło : https://www.gameinformer.com/review/tinykin/little-big-fun