Recenzja gry Stray Blade: próba stworzenia bardziej przystępnej wersji gatunku soulslike
Deweloper Point Blank Games postanowił spróbować wyróżnić się z tłumu tworząc bardziej przystępną wersję soulslike, inspirowaną grą Dark Souls. Stray Blade ma skupiać się na tradycyjnym opowiadaniu historii w jasnej scenerii fantasy, ale niestety nie spełnia zarówno własnych ambicji, jak i wysokiej poprzeczki ustawionej przez innych w tym gatunku.
Słaby projekt poziomów i nieciekawa mechanika walki
Słaby projekt poziomów, nieciekawe budowanie świata i tandetna mechanika walki sprawiają, że ten przybłęda nigdy nie znajduje drogi do domu. Jako zdolny i ciekawski Farren zostajesz uwięziony na magicznej wyspie Arcea i nie masz innego wyjścia, jak tylko zostać poprowadzonym na misję zabicia kilku wielkich złoczyńców, złamania magicznej pieczęci. Chociaż robi to świetne pierwsze wrażenie, każdy kawałek gry nie spełnia zarówno własnych ambicji, jak i wysokiej poprzeczki ustawionej przez innych w tym gatunku.
Jałowa i nieprzejrzysta fabuła
Trop samotnej, jałowej i nieprzejrzystej opowieści przypominającej dusze jest obecnie zmęczony, ale Stray Blade wydaje się, że został przesadnie poprawiony, próbując obrócić się w przeciwną stronę. Fabuła nie ma niczego, czego byście wcześniej nie słyszeli, i jest opowiedziana w w dużej mierze zapomnianym dialogu wyjaśniającym i zdobycze wiedzy.
Świat fantasy wygląda pięknie
Sam świat jest przynajmniej bardzo ładny. Jego epicka skala i jasne kolory sprawiają, że Acrea wygląda jak baśniowy świat fantasy pełen magii. Same lokalizacje nie różnią się zbytnio od siebie poza kolorami i roślinnością. Robisz ten sam rodzaj platformówek i skradania się w jaskiniach w każdym regionie, gdzie znajdziesz mnóstwo zakamarków ukrywających materiały rzemieślnicze lub kamienie wiedzy.
Niejasna nawigacja
Układy regionów są często mylące i brakuje w nich wielu dobrych punktów orientacyjnych, które mogłyby pomóc w nawigacji. Mapa w gr