Recenzja Soul Hackers 2 – Bland Sabbath


Grupa łowców nagród ponownie zbiera się w swoim ulubionym barze. Po raz pierwszy główny bohater Ringo zwraca uwagę na bujną dekorację z kwiatów wiśni nad dachem. Jej przyjaciele mówią, że te prawdziwe są jeszcze piękniejsze i śmieją się na myśl, że grupa Diabelskich Przywoływaczy urządza piknik i ogląda kwiaty. Przyjazna kpina prowadzi do zabawnej, ale ujmującej wiadomości: „Myślę, że powinniśmy pokazać Ringo zabawną stronę bycia człowiekiem, prawda?” Niestety, Soul Hackers 2 wydaje się nie zgadzać z tym sentymentem.

Soul Hackers 2 to kontynuacja wydanej w 1997 roku gry Devil Summoner: Soul Hackers, RPG z serii Shin Megami Tensei. 25 lat później, po tym, jak gry takie jak Persona 5 umieściły świat SMT w centrum uwagi, krajobraz nie mógł być bardziej inny.

Osadzone w XXI wieku dwa klany Diabelskich Przywoływaczy walczą o starożytną moc. W rezultacie Aion, wysoko rozwinięta sztuczna inteligencja znacznie bliższa rzeczywistości, niż mi się to podoba, przewiduje, że nadchodzi dzień zagłady. Jedynymi, którzy są w stanie temu zapobiec, są Ringo i Figue, dwie personifikacje Aiona w ciele. Oba mogą zhakować dusze ludzi, aby przywrócić je do życia i dać im drugą szansę, jednocześnie służąc jako kluczowe elementy, aby zapobiec zagładzie.

Założenie jest interesujące i chociaż złoczyńcy nie mają wystarczającej wagi, aby się wyróżniać, zainwestowałem w historię. Naturalnie przeszłość trzech postaci, które dołączają do Ringo w jej wyprawie, splatają się z większą narracją. Istnieją przebłyski na temat znaczenia śmiertelności w związku z darem Ringo, a także tego, jak zhakowani w dusze decydują się działać, gdy pozwolą im wyrównać długotrwały wynik lub odzyskać więź z partnerem. Ale najciekawsze punkty fabuły wydają się być pospieszne, bez wystarczającej ilości miejsca, aby stworzyć znaczące stawki lub emocjonalne żniwo. W rezultacie kilka wyróżniających się chwil wydaje się niezasłużonych.

Pod względem rozgrywki Soul Hackers 2 nie oferuje zachęty do zboczenia z głównej ścieżki i spędzania więcej czasu w tym skądinąd interesującym świecie. Zadania poboczne są zwyczajne i opierają się na ponownym odwiedzaniu obszarów, które nie są interesujące do eksploracji. Walka jest bardziej na równi z Persona 5 niż Shin Megami Tensei V, oferując wiele ulepszeń i umiejętności, aby dostosować twoje wrażenia. Tyle tylko, że jest znacznie bardziej uproszczony, pozbawiony kuszącej mechaniki obracania wciskania z głównych gier, która dodaje tury, gdy wykorzystujesz słabość wroga. Zamiast tego, robienie tego dodaje stos do szabatu, który działa jak atak totalny na koniec twojej tury. Tworzy to ładny spektakl, ponieważ arenę powoli otacza kolorowa aura, im więcej ataków można skumulować. Ale to również sprawia, że ​​niepotrzebnie długie spotkania bez większego ryzyka. Wrogowie również nie mogą wykorzystywać słabości twojej drużyny, więc zawsze możesz po prostu się uleczyć.

Przez 30 godzin, które zajęło trafienie kredytów, próbowałem uczepić się elementów, które działają. Zbawcza łaska Soul Hackers 2 leży w głównych bohaterach, z których każdy ma odrębną osobowość, która często koliduje z resztą. Radością było obserwowanie rozwoju grupy poprzez odłożenie na bok różnic i otwarcie się na koleżeństwo. Podobały mi się ich rozmowy na temat freelancerów jako diabelskich przywoływaczy tak samo, jak trudne pogawędki o ludziach, których stracili przy posiłku lub drinku. Ale nie ma miejsca na stole, aby gracz mógł to wszystko wziąć.

Podczas tej nocy w barze grupa zastanawiała się, czy do czasu ponownego rozkwitu kwiatów będą jeszcze żywi. I wiem, że tak się stanie, ponieważ staram się, aby tak się stało. Żałuję tylko, że nie zostałem nagrodzony odrobiną człowieczeństwa i sensu moich zmagań, widząc, jak tworzą to wspomnienie dla siebie.



Źródło : https://www.gameinformer.com/review/soul-hackers-2/bland-sabbath