Recenzja OneShot: World Machine Edition (Switch eShop)


Kotopodobne dziecko o imieniu Niko budzi się w zrujnowanym domu, zamkniętym w pokoju z półką na książki, komputerem na hasło i pilotem do telewizora na podłodze. Jest zbyt ciemno na czytanie książek i nigdzie nie ma śladu hasła – od Ciebie zależy znalezienie wyjścia. Niedługo potem Niko natrafia na potężną żarówkę w piwnicy. Przenosząc tę ​​nagrodę na pozbawione światła pustkowia, proroczy robot twierdzi, że Niko jest zbawicielem – mesjaszem, który ma zanieść słońce do wieży w centrum świata, aby przywrócić światło dzienne. To jest konfiguracja OneShot: World Machine Editionkrótka gra przygodowa typu point-and-click, stworzona pierwotnie w 2014 roku, o ujmującej, mrocznej historii.

Gry takie jak OneShot są trudne do zrecenzowania, ponieważ zbyt głębokie zagłębienie się w narrację zrujnowałoby wrażenia. Po prostu wiedz to: deweloper Future Cat czyni ciebie – gracza – postacią w historii. Misja Niko ma postać gry zainstalowanej na komputerze, która działa zarówno jako menu, jak i urządzenie narracyjne. Opcje wyboru tapet, zmiany schematu kolorów, przeglądania osiągnięć itp. mają postać ikon na pulpicie. Niko często łamie czwartą ścianę, aby zwracać się do ciebie po imieniu z twojego profilu Nintendo Switch, gdy prowadzisz ją przez umierający świat. Future Cat sprytnie wykorzystuje tę dychotomię między komputerem stacjonarnym a grą, aby dodać kreatywne warstwy do już fascynującej przygody.

Zagadki oparte na przedmiotach – pomyśl Sekret Małpiej Wyspy z odrobiną bardziej rozpaczy niż rażącego humoru – zabroń Niko przechodzenia przez trzy różne obszary. Na przykład robot odźwierny poprosił nas o podpisanie księgi, ale nie miał pióra. Ruszyliśmy, oprowadzając Niko po rozpadającym się Glen, aby wymienić się na kałamarz i znaleźć coś odpowiedniego do zanurzenia w nim. Polegało to na rozmowie z zapomnianymi robotami i poniewieranymi mieszkańcami, z których wszyscy byli pełni uroku i podszytymi nutą humoru, dzięki którym sprawy nie stały się zbyt posępne. W przeciwieństwie do przygód typu „wskaż i kliknij”, które miały miejsce dwie lub trzy dekady temu, żadna z zagadek nas nie zaskoczyła, ale pośpiech dopaminy uderzył w nas tak samo, gdy wszystko ułożyło się na swoim miejscu. Zanim się zorientowaliśmy, napisy się skończyły i usiedliśmy, zamyśleni od słodko-gorzkiego zakończenia.

Jeśli mielibyśmy wymienić problem, wynika to z tego, jak OneShot został pierwotnie zaprojektowany dla rzeczywistych komputerów PC. Kontrolowanie wskaźnika myszy i zmiana rozmiaru okien w grze zostały utracone podczas pobierania gry na konsolę. Trudno nam było zobaczyć drobniejsze szczegóły rozpikselowanego świata w trybie okienkowym – zwłaszcza po oddokowaniu Switcha – lub zbyt rozmyte w trybie pełnoekranowym z grubymi, rozpraszającymi ramkami.

Nie są to jednak poważne problemy. W rzeczywistości nie możemy wymyślić uzasadnionego powodu, aby nie polecać OneShot: World Machine Edition nikomu, kto interesuje się przygodami typu „wskaż i kliknij”. W końcu są znacznie gorsze sposoby na spędzenie popołudnia lub dwóch niż prowadzenie Niko przez jeden z najbardziej ujmujących i kreatywnych tytułów niezależnych dostępnych na Switchu.





Źródło : https://www.nintendolife.com/reviews/switch-eshop/oneshot-world-machine-edition