Trwa recenzja Call of Duty: Warzone 2.0



Dwa lata po tym, jak oryginalne Call of Duty: Warzone pojawiło się na arenie battle royale, jego kontynuacja, Warzone 2.0, pojawiła się z nową mapą i kilkoma atrakcyjnymi trybami gry. A przynajmniej oferowałby te rzeczy, gdyby problemy z siecią i serwerem nie uniemożliwiały mi rozegrania jednego pełnego, czystego meczu od czasu jego uruchomienia w środę. To mogą być typowe nieszczęścia związane z oknem premiery i wstrzymam się z pełną oceną, dopóki sytuacja się nie uspokoi i nie zagram więcej, ale każdy, kto chce zanurzyć się w weekend, powinien być przygotowany na wyboiste lądowanie.

Warzone 2.0 to nadal tryb battle royale w centrum, przywracając wiele mechaniki i podstawowych funkcji pierwszej gry, wprowadzając jednocześnie kilka własnych poprawek, takich jak posiadanie dwóch lub trzech mniejszych kręgów, które ostatecznie zbiegają się w jeden. Nie wszystko jest jednak znajome, ponieważ zupełnie nowa mapa Al Mazrah ładnie zawiera niektóre etapy dla wielu graczy z Modern Warfare 2, a nowy tryb DMZ, który się na niej odbywa, zapewnia mile widzianą zmianę tempa w porównaniu ze zwykłą strukturą stojącą ostatniej osoby w Warzone.

Ale chociaż te dodatki są dla mnie intrygujące, udało mi się rozegrać tylko kilka meczów na PC, w których wydajność była, którą określiłbym jako „prawie przyzwoitą” – a nawet wtedy miałem do czynienia z wieloma mikrozacinaniami i opóźnieniami problemy, które sprawiały, że Warzone 2.0 nie działała płynnie. Niektórzy ludzie mają podobno mniej problemów niż inni, ale moja gra przypadkowo zwiększała opóźnienie do 999 milisekund i przyklejała mi stopy do ziemi na minutę, więc nie mogłem się ruszyć, co czasami uniemożliwiało przetrwanie podczas walk.

Nieco zaskakujące było to, że DMZ był jedynym trybem gry, w który mogłem grać konsekwentnie bez problemów z rozłączaniem, ale nawet ten miał skoki opóźnienia podczas meczów. DMZ to nowy tryb łupania i wydobywania w piaskownicy, bez wątpienia zainspirowany sukcesem gier takich jak Escape from Tarkov, i jest naprawdę zabawny i odświeżający do grania pomiędzy meczami Battle Royale. Możliwość walki z dużymi grupami NPC i infiltrowania twierdz wraz z moim kolegą z drużyny, a jednocześnie obserwowania potencjalnych wrogich graczy biegnących w naszą stronę, była ekscytująca. Trzymało mnie to na nogach w inny sposób niż zwykły tryb Battle Royale i sprawiło, że chciałem wskoczyć z powrotem na mapę Al Mazrah, aby zdobyć więcej łupów i kluczy, aby raz za razem odblokować twierdze.

Moje opóźnienie losowo wzrastało i przyklejało mi stopy do podłoża.


Ten apel może częściowo wynikać z faktu, że sam tryb Battle Royale jest obecnie najbardziej frustrujący, aby spróbować zagrać. Mecze zawierają ten sam ogromny limit do 150 graczy łącznie w każdym trybie: Solo, Duo, Trio lub Quads. Jednak przez większość czasu moje lobby nie zapełniały się na tyle, aby można było je uruchomić, więc ludzie niecierpliwili się i wychodzili, zanim to zrobili. Oznaczało to, że większość mojego czasu na rozegranie meczu typu battle royale stała się niekończącym się cyklem ustawiania się w kolejce i ponownego ustawiania w kolejce, aby znaleźć serwer, który zadziała.

Kiedy ja mógłby wejść do meczu, mogłem przynajmniej poczuć, jak gra się w tym trybie. To w dużej mierze to samo, co oryginał, ale była to już bardzo zabawna bitwa królewska z solidną mechaniką grabieży i strzelania, która z czasem się poprawiała. Ciekawym nowym dodatkiem jest to, że możesz rekrutować wrogich graczy do swojej drużyny w poczekalniach opartych na drużynach, jeśli w dowolnym momencie stracisz członka drużyny. To sprytny sposób, aby osłabione drużyny lub samotni maruderzy mieli szansę na walkę i zatrzymali więcej graczy w meczu na dłużej. Nawiązywanie przyjaźni w trybie Battle Royale jest też po prostu zabawne, co jest nieco nieoczekiwane w tak brutalnym formacie. Tryb Unhinged Trios pozwala nawet zaprosić nawet sześć osób do swojej drużyny w trakcie meczu, spełniając swój opis „niespokojny” w chaosie, który tworzy.

Wciąż jestem na wczesnym etapie, ale jak dotąd Warzone 2.0 wydaje się zabawną ewolucją swojego poprzednika, ilekroć jestem w stanie dostać się na przyzwoicie stabilny serwer i faktycznie zagrać w coś zbliżonego do pełnego meczu. Już czuję przyciąganie nowego trybu DMZ, ale po prostu nie byłem jeszcze w stanie grać wystarczająco dużo, aby dowiedzieć się, czy to uczucie będzie trwać. Miałem więcej rozłączeń i problemów z opóźnieniami niż jakikolwiek rzeczywisty czas gry, a niestabilność wydania wciąż się utrzymuje, gdy zbliżamy się do weekendu. Mam nadzieję, że serwery Warzone 2.0 i problemy z desynchronizacją zostaną wkrótce rozwiązane, więc będę mógł, no wiesz, grać więcej, i wrócę z moją końcową oceną w następnym tygodniu lub dwóch.



Źródło : https://www.ign.com/articles/call-of-duty-warzone-2-review